piątek, 2 września 2011

Osmos

Wciąż nic poważnego. Z drobiazgów, które przeglądałem ostatnio, szczególnie przypadł mi do gustu Osmos. Otóż jesteśmy sobie jednokomórkowcem pływającym w pierwotnej zupie. Nasze możliwości motoryczne ograniczone są do wyrzucenia własnej materii przez błonę komórkową, co nadaje nam pewien pęd siłą odrzutu. Pływając sobie w ten sposób możemy wchłaniać inne, mniejsze od nas, organizmy. Pamiętając jednak, że zetknięcie z większymi skończy się naszym wchłonięciem. Cel gry to przeważnie zostanie największą komórą na mapie lub wchłonięcie innych, wskazanych komórek. Założenia gry są proste (nieco rozmaitości dodaje kilka rodzajów komórek - niektóre nam uciekają, inne nas gonią, jeszcze inne są zbudowane z antymaterii, a czasem pojawi się szczególnie duże ciało, ściągające nas siłą grawitacji), grafika jest całkiem przyjemna, muzyka - spokojna i relaksująca. W ogóle cała gra jest dość spokojna i odprężająca. Mam też wrażenie, że niekiedy o moim zwycięstwie decydował przypadek a nie umiejętności czy mordercza strategia. Skończyłem już sporo plansz, więc chyba nie jest to nic długiego. Ale rzecz na tyle oryginalna, że warta sprawdzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz