poniedziałek, 25 czerwca 2012

Halo - na piechotę

Drugi rozdział gry Halo nosi tytuł Halo i trafiamy w nim na... zgadnijcie sami, Halo! Na legendary nie jest tak łatwo, jak za poprzednim razem. Najwięcej trudu sprawił nam moment obrony przy pierwszej strukturze, gdzie odpieramy ataki kolejnych desantów. Trzy kolejne, gdzie ratujemy żołnierzy, sprawiły mniej problemu. Aby zdobyć osiągnięcie należało cały etap przemaszerować na piechotę, nie używając łazika. Trochę to żmudne, bo poziom jest rozległy, a zamontowane na Guźcu działko to dodatkowa siła ognia, której musieliśmy się wyrzec. Ale nie było tak strasznie, jak się zna level, to dreptania jest tylko odrobinka, ciekawsze było to, że nie mając pojazdu jedną z przeszkód należało pokonać skacząc na granacie (z pojazdem wystarczy skok na rampie). Ale cóż to za problem dla weteranów Quake? Drugie osiągnięcie było za zestrzelenie trzech Banshee (czyli jednoosobowych, latających stateczków). To należało zrobić dwukrotnie, bo osobno zliczał dla każdego z graczy.

Potem zaczęliśmy trzeci rozdział i już wykonaliśmy pierwsze jego osiągnięcie, czyli pokonanie pierwszej grupy wrogów nie będąc wykrytym (działamy nocą, do dyspozycji mamy snajperki, zachowując dystans i ostrożność spokojnie da się wykosić pierwsze zgrupowanie, nim zdążą się zorientować skąd padły strzały).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz