piątek, 29 czerwca 2012

Skyrim - kongregacja

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Na południe od Riften znajdują się w górach ruiny fortecy Forelhost. Zawędrowałem tam, szukając kolejnego smoczego gniazda. Zamiast tego, zastałem wśród ukruszonych murów kapitana Valmira, przysłanego tu z misją odzyskania artefaktu będącego w posiadaniu smoczego kultu - potężnej maski. Kiedyś być może wolałbym ominąć to z daleka, teraz smocze kulty nie wydawały się straszne, zaś maska kusiła - zgodziłem się zatem mu pomóc i zapuściłem w ruiny.
Pokonując nieumarłe sługi smoczego kapłana przedzierałem się przez twierdzę i krypty, aż do refektarza, gdzie spotkałem samego przywódcę kultu - Rahgota. Po drodze miałem okazję przejrzeć księgi i zapiski, które ujawniły smutną historię zgromadzenia - jego członkowie zostali wytruci na polecenie swego szalonego lidera. On sam padł z mej ręki. Odebrawszy mu maskę (to już czwarta w mej kolekcji), wróciłem do Valmira. Ku memu zaskoczeniu, był w przebraniu i rozmawiał z żołnierzem, najwyraźniej próbując namówić go do zapuszczenia się w ruiny. Gdy się zbliżyłem, ów żołnierz przejrzał podstęp i zły że próbowano nim manipulować, rzucił się na mnie. Z kolei Valmir, widząc że jego maskarada wyszła na jaw, zdecydował się mnie uciszyć. To było bardzo niemądre z ich strony. Przeszukawszy martwe ciała, znalazłem u Valmira notatkę, polecającą mu w przebraniu skłonić kogoś do odnalezienia maski i zabrać ją do Labiryntu. Jestem bardzo ciekaw, kto za tym stoi.
219:02, poziom 65

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz