czwartek, 7 czerwca 2012

Skyrim - szepczący w ciemności

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Gdy wróciłem wreszcie do Whiterun, najpierw chciałem załatwić sprawę z Ysoldą - ona też pamiętała moje pożałowania godne wyczyny i oczywiście zaczęła od czynienia mi wyrzutów: podobno wziąłem od niej na kredyt ślubną obrączkę i bogowie jedni wiedzą kto ją ma teraz, dobrze że przynajmniej umiała podać mi adres. Ale nim się tam udałem, coś innego zwróciło moją uwagę - posłyszałem plotkę o synu jarla, który wykazywał pewne zastanawiające zmiany charakteru. Gdy zbadałem sprawę, okazało się że za wszystkim stoi kolejne daedryczne bóstwo - Mephala - której podszepty kierowały młodym Nelkirem. Namierzyłem źródło szeptów i zdobyłem jej legendarny miecz - niestety, jego moc podupadła z upływem czasu, ale krew mogłaby z powrotem go nią nasycić. Odnalazłem też chatkę, gdzie podobno mieszka moja luba - gdy się zbliżyłem, wyszła mi na spotkanie, niecierpliwa by skonsumować nasz związek. Ja nie miałem na to ochoty, głównie z tego powodu, że była obrzydliwą krukowiedźmą. Piszę "była", gdyż obrączkę Ysoldy odebrałem z jej zimnych zwłok.
Załatwiwszy wszystko, miałem dość informacji, by dotrzeć do Sama. W forcie Morvunskar znalazłem sporo nieżyczliwych magów oraz portal wiodący na urokliwą polanę, gdzie Sam urządzał kolejną popijawę z grupą nieznanych mi osób. Gdy się zjawiłem, ucieszył się i... przybrał swą prawdziwą postać: daedrycznego księcia Sanguine, którego specjalizacją są figle i rozpusta. Rzeczywiście, bardzo zabawny figiel, naprawdę. Chyba w ramach przeprosin podarował mi ozdobioną różą laskę, której moc pozwalała na przyzwanie dremory, po czym teleportował mnie z powrotem do Whiterun, skąd ruszyłem do Solitude. Nie mogę powiedzieć, bym zmierzał wprost do celu, nie zwracając uwagi na tajemnicze jaskinie, ruiny czy obozy, które mijałem w drodze. Jak jednak mogę się oprzeć, widząc z oddali daedryczną świątynię z wielkim posągiem Meridii, a gdy się zbliżę słysząc jej głos czyniący mnie jej czempionem? No jasne, że nie mogę.
171:48, poziom 59

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz