czwartek, 19 lipca 2012

DnD4 #37 - żywioły w Agat

Powrót po dłuuugiej przerwie, póki co jeszcze niemrawy, ale może się rozkręci. Albo przynajmniej nie zgaśnie. Trzymajmy kciuki. Dla przypomnienia - drużyna obarczona przez Wyrocznię obowiązkiem odwiedzenia szesnastu światów w poszukiwaniu Tokenów mających uratować Wieloświat maszeruje przez pustynię otoczona wichrami chaosu (tak, też się łapie za głowę, gdy to czytam).

Początek sesji upłynął na prezentacji nowego gracza (ale nie dostanie postaci, dopóki nie nauczy się mówić i nie wkładać kostek do buzi). Potem drużyna spojrzała w niebo i zobaczyła okręt Czerwonego Księcia, który chętnie zabrał ich do Agat (właściwie to sam ich szukał). Na miejscu okazało się, że chaos dotarł już tutaj, na ulicach szaleją żywiołaki, większość mieszkańców schroniła się w książęcych dworach (lecz i to nie powstrzymało dotykającego ich zezwierzęcenia - części urosły ogony, innym uszy, ale póki co zachowują się pokojowo). Gracze, nie mając zbyt wielkiego wyboru, postanowili ruszyć (pieszo) przez miasto do pałacu jednego z książąt, gdzie zebrała się osłabiona Rada Siedmiu (teraz tylko Czterech) - od nich mają nadzieję dowiedzieć się czym jest Token i jak go posiąść. A potem get the hell out of here.

Po drodze nie udało nie natknąć się na grupę żywiołaków - przydybała ich dwójka żywiołaków wody wspierana jednym żywiołakiem powietrza. Siły te nie wydawały się wielkie, ale sprawiły graczom duuużo kłopotów. Co prawda żywiołak powietrza odpadł z gry bardzo szybko, to pozostałe dwa ostro nadszarpnęły zdrowie drużyny. Po części dzięki swym atakom obszarowym, po części przez fatalnego pecha na kostkach drużynowych zabijaków. Mocno poturbowani gracze zdołali jednak rozbić siły wroga i zagarnąć skarb: 2 kamyki warte 500 i 4 kamyki warte 100. Do tego pedeki: 637 na głowę (wliczony mnożnik 1.5) plus 50 za sesję (bo zrobiło się już późno). Wygląda na to, że są gotowi wejść na 10 poziom. Hip hip hura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz