niedziela, 22 lipca 2012

Skyrim - kres Pożeracza Światów

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Nie wiem, czy spotka mnie jeszcze jakakolwiek inna rzecz, którą odważę się nazwać w ten sposób. Dotarłem do Sovngarde. Prowadzącego tam portalu broniły smoki, nieumarli kapłani i lordowie, liczne pułapki i łamigłówki. Ale nic nie mogło mnie powstrzymać.
Krainę nieumarłych skrywała rozściełająca się mgła, wśród niej błądzili polegli wojownicy, zaś nad wszystkim krążył cień Alduina - co raz zniżając się i porywając któregoś ze zbrojnych. Kuląc głowę, pobiegłem przed siebie - do Dworu Shora - mieszkania bohaterów.
Szkieletowego mostu bronił Tsun - olbrzymi strażnik. Nim mnie przepuścił, sprawdził mnie w pojedynku. W siedzibie Shora stanąłem twarzą w twarz z bohaterami z legend - tymi samymi, którzy niegdyś powstrzymali Alduina. Teraz ruszyli wraz ze mną, by dokończyć dzieła.
Wyszliśmy na zewnątrz i okrzykami rozegnaliśmy mgłę - Alduin się opierał, lecz jego moc słabła i w końcu musiał stanąć do walki z nami. Nie sposób opisać jej słowami. Połączyliśmy nasze siły - moc oręża, magii i podstępu - wszyscy razem przeciw najpotężniejszemu ze smoków. Aż ugiął się pod naszą wolą. I tym razem nie miał gdzie uciec. Wśród ognia, blasku i nieziemskiego ryku skonał, po czym rozsypał się, rozleciał na kawałki, a pozostałe strzępy wirując spłonęły i znikły. Pożeracz Światów, Pradawny Wąż, pan smoków, wróg ludzi i elfów - odszedł. To już koniec.
Gdy wszystko ucichło, Tsun odesłał mnie z powrotem do mego świata, do Nirn - to jeszcze nie czas, bym biesiadował z poległymi w Sovngarde. Tam powitało mnie smocze zgromadzenie - wznosząc głowy ku niebu oznajmiały rykiem śmierć Alduina. Płakały, czy też cieszyły się - nie sposób tego powiedzieć. Byli wśród nich Paarthurnax i Odahviing. Przewodnik Szarobrodych wyznaczył sobie nowe zadanie - nauczyć smoki Drogi Głosu i pokojowego współżycia z ludźmi i elfami. Odahviing nie podzielał jego optymizmu, ale obiecał stawiać się na me wezwanie, jeśli tylko będę go potrzebował.
Tymczasem jednak, idę odpocząć. A należy mi się długi odpoczynek. Będę chciał też porozmawiać o tych wydarzeniach z Arngeirem, Delphine i Esbernem, może spędzić nieco czasu w towarzystwie mych druhów z Gildii Złodziei, kamratów z Jorrvaskr, przyjaciół z Akademii. A potem? Cóż, Skyrim wciąż wrze, jest na krawędzi wojny, znajdzie się jakieś zajęcie dla zuchwałych. Chętnie wybrałbym się też na południe - może do Elsweyr? Ale wcześniej odwiedzę pewnie Cyrodil. To będzie po drodze.
263:03, poziom 71

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz