poniedziałek, 16 lipca 2012

Skyrim - pogawędka na szczycie

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Muszę powiedzieć, że pozwoliłem sobie ostatnio zapomnieć o smokach, wojnie domowej i wszystkich tych strasznych wydarzeniach dziejących się teraz w Skyrim. Ale wciąż przypominają mi one o sobie. Dziś rano smok zaatakował Riften. Pokonałem go rzecz jasna, ale dziękowałem losowi, że był to jeden z zionących mrozem, a nie ogniem - taki mógłby puścić z dymem całą drewnianą osadę. Postanowiłem zatem wrócić do rozpoczętych i porzuconych spraw związanych z Ostrzami, Greybeardami i krwią Dragonborna. Najpierw odwiedziłem Hrothgar, by posiąść okrzyk zwany Dragonrendem, który zdaniem Esberna ma mi pomóc w walce z Alduinem.
Niestety, starcy nie znali go, więc nie mogli mnie nauczyć. Pomóc mógł mi jedynie ich przywódca - Paarthurnax, żyjący samotnie na szczycie góry, sam jeden poza klasztorem. Aby tam się dostać, musiałem posiąść okrzyk pozwalający odegnać chmury i wiatr - dobrze, że tego Arngeir był mnie w stanie nauczyć. Mógł mnie przy okazji uprzedzić, że ich przywódca jest smokiem. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę, ale okazało się, że też nie zna tego okrzyku (w sumie to się nie dziwię - po tym, co mi o nim opowiedział). Ale przynajmniej podrzucił mi jakiś trop - Elder Scrolls, prastare swoje, starsze niż historia i czas, potężne artefakty, zawierające całą przeszłość i przyszłość świata, mające korzenie w akcie stworzenia, a także poważny udział w ostatnim pokonaniu Alduina. Tym nieskutecznym. One mogą pozwolić mi sięgnąć do przeszłości i nauczyć się okrzyku od jego twórców. Ale nikt nie wie, gdzie się teraz znajdują. No cóż, tak się składa, że znam parę osób po uszy tkwiących w prastarych księgach i zapomnianych artefaktach. Z pewnością ktoś z Akademii naprowadzi mnie na ślad. Czas udać się do Winterhold.
243:12, poziom 69

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz