czwartek, 12 lipca 2012

Skyrim - Słowiki

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Ponieważ Mercer znikł i, co ważniejsze, wraz z nim znikły wszystkie pieniądze ze skarbca Gildii, postanowiliśmy, że koniecznie trzeba go odnaleźć. To znaczy je. Szybko podzieliliśmy się zadaniami, mnie przypadło przeszukanie jego willi w Riften. Dostępu strzegł jakiś ponury cerber potężnej postury, o twarzy nietkniętej cieniem intelektu. Mógłbym go pewnie pozbyć się wymierzoną z ukrycia strzałą, ale nie bardzo godzi się z to z mym złodziejskim etosem. Ponadtwo wolałem uniknąć kłopotów ze strażą. Dowiedziałem się jednak, że narobił on sobie kłopotów i miał poważny dług u Maven: miał jej doręczyć pewien drogocenny artefakt, ale wskutek własne głupoty zatopił go wraz z łodzią w jeziorze. Wspomożony magią, pozwalającą na oddychanie pod wodą, przeszukałem dno zbiornika, szczególnie na uwadze mając skaliste płycizny i odnalazłem rozbitą łódź i skrzyneczkę z piórem pozwalającym z niespotykaną skutecznością fałszować dokumenty. Otrzymawszy je, Maven zgodziła się darować dług cerbera, a ten, szczęśliwy, zabrał się z miasta i umożliwił mi swobodne wniknięcie do budynku. Jeszcze tylko strzał w mechanizm, który opuścił mi schodki prowadzące na piętro, no i tych kilku strażników wewnątrz, których po cichu musiałem ominąć.
Najważniejsze, że znalazłem to, po co tu przyszedłem: plany Mercera ukryte w jego zabezpieczonym licznymi pułapkami gabinecie. Gdy pokazałem je Brynjolfowi, od razu zrozumiał intencje Mercera: zasadzał się na słynne Oczy Falmera - drogocenny skarb, który mógłby zapewnić mu dostatnie życie po kres jego dni. Przekazaliśmy te wieści Karliah i uznaliśmy, że za wszelką cenę musimy go powstrzymać - to stało się już sprawą honoru dla Gildii. Nim jednak ruszyliśmy w drogę, Karliah zabrała nas jeszcze na krótki spacer za mury Riften. Tam wskazała nam ukrytą jaskinię za kamiennym obeliskiem - była to tajna siedziba Słowików. Następnie wręczyła nam po kompletnym stroju Słowika: skórznia, buty, rękawice, peleryna i maska zasłaniająca twarz, i poprowadziła dalej, mówiąc że mamy złożyć przysięgę i stać się Słowikami. Trochę nas to zaskoczyło, ale wyjaśniła, że to najlepsza droga. Trudno było nie przyznać jej racji. Od zawsze była trójka Słowików i ich zadaniem było strzec świątyni Nocturnal. Po śmierci Gallusa i zdradzie Mercera, daedryczna bogini odwróciła się od złodziei. A wszak jej domeną była nie tylko noc, ale i los, szczęście. Jeśli chcemy liczyć na sukces naszych działań, lepiej mieć ją po swojej stronie. Karliah zdradziła też, że zdrada Mercera sięga głębiej, niż się początkowo wydawało - ze świątyni, której poprzysiągł strzec, wykradł Szkieletowy Klucz - to on pozwalał mu otwierać zamki nie do otwarcia. Jego moc nie kończy się jednak na zamkach, umożliwia on też odblokowanie nieznanych mocy umysłu, taka siła niesie wielkie zagrożenie, lepiej będzie mu go odebrać, nim będzie za późno. Klękliśmy zatem przed boginią i wymówiliśmy słowa przysięgi. Mając błogosławieństwo daedrycznej Pani, podążyliśmy czym prędzej do Irkngthand, gdzie Mercer kładł już pewnie swe łapy na drogocennym skarbie.
238:00, poziom 69

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz