poniedziałek, 9 lipca 2012

Skyrim - nóż w plecy

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Gdy tylko przyniosłem Mercerowi wieść o Karliah, ten spochmurniał i oznajmił, że to imię jest mu aż nadto znane. Była ona niegdyś wysoko postawionym członkiem Gildii, ale zdradziła jej ideały i podstępem zamordowała Gallusa - poprzedniego przywódcę. Najwyraźniej nie poniechała knowań i wciąż próbowała szkodzić swym niegdysiejszym towarzyszom. Mercer stwierdził, że czas położyć temu kres i skoro udało się chwycić ślad jej pobytu, należy podążyć tym tropem i ukarać ją za zdradę. Słowa, które mu przekazałem skojarzył ze Snow Veil Sanctum. Pośpieszyliśmy tam bez zwłoki.
Miejsce to okazało się kolejnym prastarym grobowcem. Tu przed laty rozegrały się dramatyczne wydarzenia związane ze śmiercią Gallusa i początkiem powolnego upadku Gildii. Ruszyliśmy przez rojące się od nieumarłych korytarze, raz to po cichu przemykając między nimi, raz to przy pomocy strzał i mieczy pozbywając się co bardziej natrętnych. Mercer zaimponował mi swą umiejętnością otwierania zamków - choć zdawało mi się, że sam jestem biegły w tej sztuce, zdołał mnie zaskoczyć otwierając bez smoczego szponu nordycką łamigłówkę. Gdy przez nie przeszliśmy, ugodziła mnie strzała znikąd i poczułem, jak padam na ziemię. Trucizna sparaliżowała mnie w ciągu jednej chwili i nie mogąc się ruszyć obserwowałem tylko rozwój wydarzeń. Sprawczynią była oczywiście Karliah, która wynurzyła się z mroku i nawiązała krótki dialog z Mercerem. Widać było, że znają się od dawna a wzajemna wrogość aż od nich bije. Dunmerka nie zaryzykowała konfrontacji i umknęła wypiwszy eliksir niewidzialności. Ja natomiast, wciąż leżąc na posadzce grobowca, pomimo wypełniającej me żyły trucizny, próbowałem sobie ułożyć słowa, które przed chwilą usłyszałem. Wynikało z nich, że to Mercer zamordował Gallusa. Z przerażeniem zobaczyłem, jak właśnie podchodzi do mnie i ironicznie podziękowawszy za pomoc, zadał mi cios mieczem.
Ocknąłem się na zewnątrz, przy mnie zaś była Karliah. Podała mi odtrutkę, opatrzyła rany, a gdy powoli dochodziłem do siebie, opowiedziała mi swoją wersję historii - o elitarnym bractwie Słowików działającym wewnątrz Gildii, o zdradzie Mercera, a potem swej ucieczce i ukrywaniu się przez ćwierć wieku, o truciźnie, która była przeznaczona dla niego, ale paradoksalnie - uratowała mi życie, gdyż to dzięki niej nie wykrwawiłem się na śmierć i wielu innych rzeczach, z których nie wszystkie rozumiałem. Najważniejsza z nich - to sekretny dziennik Gallusa, który udało jej się odnaleźć, ale nie umie go odszyfrować, został bowiem zapisany tajnym kodem. Poprosiła mnie o współpracę, a ja - mając dług uratowanego życia - nie potrafiłem odmówić. W odczytaniu zapisków mógłby pomóc Enthir z Akademii, który również był przyjacielem Gallusa - znałem go, więc ruszyłem na północ, aby go o to poprosić.
234:17, poziom 68

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz