środa, 11 lipca 2012

Halo - wyścig z czasem

Ostatni rozdział na heroiku za nami - The Maw (nie wiem, czy lepiej przetłumaczyć to jako żołądek, czy moloch). Wracamy w nim na zniszczony Pillar of Autumn, tym razem jest tu więcej Floodu niż Covenantów. Najpierw mostek, potem scena z wysadzaniem czterech reaktorów, no i końcówka - rajd Guźcem przez wypełnione kłębiącą się Powodzią hale statku. Zaliczyliśmy nieco powtórek, bo dla osiągnięcia gra wymagała, aby przejechać bezwypadkowo. Ale w końcu się udało. Przy okazji zebraliśmy ostatnią z czaszek.

A potem ruszyliśmy raz jeszcze do Biblioteki - chcieliśmy w końcu zaliczyć ją "bez zgonu". Mimo kilku fatalnych wpadek (np. zabijania się nawzajem w ferworze walki lub tez głupiego wyłażenia uzbrojonym w wyrzutnie rakiet gagatkom wprost pod lufy) udało się w końcu przejść i przez to.

Gdy już zrobiliśmy to wszystko, zostało nam jeszcze nieco czasu, który postanowiliśmy wykorzystać na (groźnie brzmiące) wyzwanie: przejść Bibliotekę na "legendary" w pół godziny. Tym razem wyłączyliśmy utrudnienie zabraniające respawnów po zgonie jednego z nas, włączyliśmy za to jedną ze (zdobotych z wielkim trudem) czaszek, dającą infinite ammo. Pozwoliło to na oszczędzenie cennych minut w poszukiwaniu broni wśród zabitych wrogów oraz na nieograniczone zarzucanie ich granatami. Myśleliśmy, że się nie uda, bo zegar przekroczył 30 minut, ale widać gra nie liczyła powtórek, bo osiągnięcie wpadło. Jupi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz