Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Gdy przekraczałem granicę Skyrim, ujęli mnie imperialni żołdacy i postanowili stracić wraz z grupą buntowników i złodziei koni. Już kładłem głowę pod topór, gdy zupełnie znikąd pojawił się ogromny smok, który ziejąc ogniem i pustosząc okolicę uczynił tyle zamieszania, że zdołałem umknąć, cało unosząc skórę. Dołączyłem do (zbiegłego, podobnie jak ja) buntownika Ralofa, który zmierzał do swej rodziny w Riverwood. Bardzo mili ludzie. Słusznie drżąc o swe życie w obliczu smoczych ataków, postanowili wysłać mnie do Jarla Whiterun z prośbą o wsparcie militarne.
Nim ruszyłem z wiadomością, rozejrzałem się po okolicy i nadstawiłem ucha. Dowiedziałem się między innymi o kradzieży, jakiej dopuszczono się wobec miejscowego kupca - łupem rabusiów padł cenny Złoty Szpon. Przejęty tą historią, postanowiłem pomóc, a droga powiodła mnie w kierunku Bleak Falls Barrow, gdzie gnieździli się bandyci, pająki, oraz (jak się okazało) nieumarli.
Sądząc z godziny komentarza gra ci się bardzo podoba... ;>
OdpowiedzUsuńTo czas gry, a nie godzina realnego świata. :)
Usuń