sobota, 24 marca 2012

Skyrim - wśród Towarzyszy

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Penetrując z Farkosem wypełnione Srebrnorękimi podziemia, natknąłem się na kolejną smoczą skałę. I znów jedno ze słów runicznych zapłonęło, rozbłysło i wniknęło mi w umysł. Nasycone wchłoniętą duszą zabitego przed dwoma dniami smoka, dało mi moc zionięcia ogniem. Robi się coraz ciekawiej. Chyba będę musiał w końcu przejść się do tych pustelników i dowiedzieć się, za którą wchłoniętą duszą pokryję się łuską i zacznę latać. A pomyśleć, że przemianę w wilkołaka uznałem za coś niespotykanego.
Póki co, zająłem się jednak rzeczami przyziemnymi - odzyskany fragment ostrza Whuutrad odniosłem do Jorrvaskr w Whiterun, po czym już oficjalnie i z honorami uznano mnie za członka bractwa. Następnie ruszyłem z Lydią w wędrówkę do Sierocej Skały - kapłanka świątyni Kynareth skarżyła się, że znajdujące się w centrum Whitereun święte drzewo usycha, a ożywić je może jedynie kropla soku jego macierzystego drzewa, którą należy uronić sztyletem Nettlebanem, ten zaś zaginął. Zazwyczaj staram się nie wplątywać w sprawy związane z wiarą, ale mogę pomóc odzyskać sztylet, dlaczegóż by nie? Przez jakiś czas ociągałem się z wyprawą, bo droga wiodła przez Helgen, a nie miałem ochoty tam wracać - to miejsce nie budzi u mnie najlepszych wspomnień. Dotarłem tam po zmroku i szybko przemknąłem przez zgliszcza, wśród których już grasowała grupka szabrowników. Pod Sierocą Skałą starłem się z grupą czarownic oraz Hagravenem - wiedźmokrukiem. Po ich pokonaniu, zdobyłem poszukiwany sztylet.
27:44, poziom 14

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz