wtorek, 20 marca 2012

Skyrim - wezwanie Szarobrodych

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Gdy zbliżałem się do bram Whiterun, usłyszałem dźwięk grzmotu przetaczający mi się nad głową. Mogła być to zapowiedź burzy, ale po tej historii ze smokiem, wolałem mieć się na baczności. Jednak żaden skrzydlaty cień nie zawisł mi nad głową, nikt też nie próbował mnie spopielić. Do miasta, jak się okazało, wieści dotarły jeszcze przede mną - mieszkańcy witali mnie jako Dragonborna i niemal każdy miał dla mnie jakieś zadanie lub nowinę - a to dwójka Redguardów szukająca zaginionej kobiety, a to jeden z Towarzyszy, któremu skradziono miecz, a to kapłan świątyni umarłych nękany przez wychodzące z krypt szkielety. Najpierw jednak udałem się na dwór Jarla. Tam dowiedziałem się, że ów grom był okrzykiem wzniesionym przez Graybeardów - pustelników zamieszkujących szczyt Hrothgar. A jego zadaniem było wezwać mnie - nowo narodzonego Dragonborna. Teraz powinienem pójść tam - drogą siedmiu tysięcy stopni - i pokazać im się, by dowiedzieć się więcej o mym dziedzictwie. Otrzymałem też tytuł Thane'a oraz przyboczną - Lydię - która ma mi służyć i mnie bronić. Oj rety.
12:35, 7 poziom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz