wtorek, 27 marca 2012

Skyrim - sanktuarium Eldergleam

Drogi pamiętniczku, spotkała mnie dziś rzecz dość niezwykła. Wróciłem do Whiterun z Nettlebanem, ale kapłanka nawet nie chciała go dotykać, najwyraźniej oczekując, że ktoś pójdzie za nią do sanktuarium Eldergleam. Zgodziłem się tylko dlatego, że akurat miałem po drodze - wybierałem się bowiem do Ivarstead. Poniewczasie okazało się, że muszę jednak nadłożyć sporo drogi, ale niech już będzie moja strata. W dodatku przyplątał się do mnie jakiś pielgrzym - Maurice - chcący odbyć tę podróż w moim towarzystwie. Pozwoliłem mu pod warunkiem, że nie będzie mi stawał na linii zaklęć, ale i tak - przez wzgląd na niego - zdecydowałem się od razu zmierzać do celu, omijając wszelkie ruiny czy jaskinie, nieważnie jak zachęcająco by nie wyglądały.
Sanktuarium robiło wrażenie - ukryta wśród surowych skał jaskinia, a w niej - niczym inny świat - szemrzący wodospad, kwitnąca polana i okazałe drzewo skąpane w promieniach wpadającego szczelinami słońca. Wyjąłem sztylet i już miałem zabrać się do roboty, gdy przypadł do mnie Maurice i jął błagać, bym tego nie czynił i nie krzywdził drzewa. W zamian obiecał zdobyć nową sadzonkę dla Whiterun. Musiałem przyznać mu rację - krojenie takiego cudu natury byłoby barbarzyństwem, dlatego zadowoliłem się przywołaną jego modlitwami sadzonką. Co prawda nie o to mnie proszono, ale nie jestem przecież niczyim niewolnikiem.
Potem udałem się do Ivarstead, które okazało się niewielką, oddaloną od głównych szlaków osadą. Jedynymi przyjezdnymi byli tu zdążający do Siedmiu Tysięcy Stopni pielgrzymi. Ostatnio osadę trapiły jednak hulające po pobliskich kurhanach duchy. Zbliżał się wieczór, a nie chciałem po zmroku wybierać się w góry, więc postanowiłem sprawdzić, cóż to za zjawy nawiedziły nekropolię. Dość szybko wyszło na jaw, że był to poszukujący skarbów czarodziej, który wykorzystał łatwowierność i bojaźliwość miejscowych, by trzymać ich z dala od tego miejsca. Niestety, zbyt długa samotność i niepowodzenia w poszukiwaniach źle wpłynęły na stan jego umysłu. Gdy przyniosłem tę wieść mieszkańcom, właściciel gospody w podzięce wręczył mi szafirowy szpon - niezmiernie podobny do tego, który posłużył mi niegdyś do otwarcia zamkniętego przejścia w kurhanach koło Riverwood - ten okazał się pasować do identycznych wrót pod tutejszym kurhanem. Oczywiście, wciąż gnany ciekawością, podążyłem w głąb tuneli, gdzie musiałem pokonać sporą gromadę nieumarłych i uniknąć śmiertelnych pułapek, w końcu dotarłem zaś do kolejnej smoczej ściany, gdzie poznałem trzecie smocze słowo - jego moc ma mi pozwolić koić dzikie zwierzęta. Pora udać się na szczyt.
34:51, poziom 16

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz